Mortis nie spodziewał się ciosu. Kto spodziewałby się go od rannego? Sztylet gładko wsunął się między kręgosłup i czaszkę. Nazgul zawył przeraźliwie, gdy ostrze rozdarło martwą tkaninę jego szaty i wbiło się w ciało.
A gdy upadł, na jego miejscu pozostała sama szata i pył rozwiewany przez wiatr. Jego duch został pozbawiony śmiertelnej formy. Kapitan upadł na kolana, zacisnął pięść na ranie. Wiedział, że teraz upiór będzie go prześladować nawet w snach. Prosta kolczuga osłaniająca jego tors zatrzymała część siły ciosu, któremu nie udało się sięgnąć serca. Rana była jednak poważna, spomiędzy zaciśniętych palców ciekła krew.
A wywerna? Została ustrzelona przez straż miejską, która otworzyła ogień, gdy tylko ją dostrzegła. Kto rozsądny pozwoliłby paradować potworowi na widoku? Jej ciało było teraz oblepione rojem much, oczy patrzyły tępo w niebo.
-Córcia - szepnął kapitan - Zaprowadź Lady Morgoroth do pałacu a potem sprowadź jakiegoś pieprzonego łapiducha.
Gdy z jego ust poleciały pierwsze stróżki krwi - zemdlał.
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
- Niech to szlag! - Złapała ojca.
- Khandyjczyku weź ją! - pokazała na Morgoroth mając nadzieję, iż ten zrozumie. Krzyknęła na paru ludzi by jej pomogli. Kilku marynarzy wzięło Kapitana. Jeden pobiegł po medyka. Shaillya poczekała aż Khandyjczyk weźmie Panią Ciemności i pokazała mu na migi by poszedł za nią. Zaczęli, w miarę możliwości biec do siedziby Kapitana. Położyli go tam na łożu i czekali na medyka.
Sheverish
Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Otóż dyplomata w końcu wstał. Spojrzał za drużyną piratów. Skręcił w drugą stronę szybko przebierając zasandałowanymi stopami. Po drodze kopnął jedną z podpór straganu zawalając go na ulice i rozsypując warzywa by zatrzymać ewentualny pościg.
-Biegać.. biegać.. szybko biegać.. biegać..
Biegł w cieniu uliczek z Morgoroth w ramionach. Wpadł do jakiejś portowej tawerny. Przebił się przez tłum na zasadzie. Jedną ręką w pół kobietę, drugą ręką toporem o żyrandol.. i hooop na szynkwas. Ze szynkwasu po schodach. Twarda podeszwa sandału otworzyła drzwi. Wlazł do środka i położył Panią Ciemność na pustym łóżku. Doskoczył do drzwi i zamknął je szybko. Zsunął się oparty o drzwi plecami na podłogę by odpocząć chwilę.
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
- Hm... - Piratka zobaczyła jak Khandyjczyk dał nogi. Trudno... i tak nie mogła się z nią równać. Zresztą nie wydostanie się tak łatwo z miasta. I na pewno dużo osób go zauważy. Kiedy przyszedł już medyk Shaillya wyszła wydać parę zadań.
- I co z tego skurwysynie ja się zaraz rozpłynę i wrócę ze zdwojoną siłą... jestem Nazgulem nie śmiertelnym kmiotem.... A ty psie zginiesz to nie był zwykły sztylet to było Ostrze Morgul... Nie dożyjesz jutra i nic ci nie pomoże.... Zawszony kundlu... A Morgoroth zdechnie jak ty ona musi wrócić do Mordoru... inaczej nie przeżyje...
Mortis zaczął parować czarną mgłą po chwili kolczuga i cały jego ekwipunek uderzył o bruk poczym obrócił się w proch...
Khandyjczyk będąc w karczmie poczuł chłud i ułśyszał głos dostrzegł nie wyraznął postać...
- Nieee bujj ssię przyjaacielu to ja Mortis... Dziękujeee cci bardzoo żee ją z tammtąd zabrałeś... Oniiii mniee nie ssłuchajął... Proszę wydostań ją sstąd... (Nazgula moga zabić kobiety i ...*)
*Nathan i Chak Norris (wybierz który jest lepszy...)
<Kobieta poruszyła się niespokojnie, zupełnie tak jakby spała i śniło jej się coś złego. Prawa dłoń, niewygodnie położona na poduszce zdrętwiała i zadrgała delikatnie. Zmarszczyla brwi i rozchyliła wargi. Kosmyk włosów zsunął się z łóżka i legł na zakurzonej podłodze. Lewa dłoń uchwyciła się siennika i zacisnął na nim palce. Przez całe ciało przebiegł dreszcz, czarna szata, postrzępiona i brudna, zaczęła nasiąkać krwią z okolic pasa>
(Mortis a Nazgula ktory jest kobieta? . Kto moze zabic? )
Sheverish
Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Zerwał się spod drzwi i doskoczył do łóżka z Morgoroth. Spanikował i chwilę kręcił się w kółko. W końcu zaczął odsuwać szaty Morgoroth by zobaczyć od czego płynie krew. Gdy ujrzał w końcu ranę znów spanikował i znów chwilę kręcił się w kółko, ale nie dużo. Chwycił swą torbę i wyjął z niej bandaże oraz stepowe zioła zasklepiające. Wyjął też suchara i począł go przeżuwać szybko przygotowując opatrunki.
-Ja pomóc. Ja pomóc.. niesmaczne to.
Mruknął bełkocząc przerażony. Zdrapał spod łóżka pleśń i wbił ją w wypluty kawałek pogryzionego chleba. Poskakał po pomieszczeniu zbierając pajęczyn i chlebową masę wraz ze swymi ziołami i pajęczynami przyłożył do rany ostrożnie przy okazji szmatką delikatnie ocierając krew. Przycisnął opatrunek i mruczał pod nosem wyklinając bogów.
<Kobieta wczepiła się palcami obu dłoni w siennik i zaczęłą się miotać po łózku. Wyglądała jakby miliony dreszczy na raz objęło jej całe ciało, i każdy szarpał w swoją stronę. Wlosy rozsypały się po sienniku, lekarstwo spadło. Rana teraz krwawiła jeszcze obficiej, klatka piersiowa poruszała się w piekielnie szybkim rytmie. Brzegi rany poszaprpały się, jakby ktoś odrywał po kawalku skórę. Dreszcze przybrały na sile. Zaczęła spadać z siennika i rozpaczliwie się miotać. Palce zbielały jej od zaciskani na sienniku. Powieki były zaciśnięte. usta z trudem łapały powietrze, twarz wykrzywił imowolny grymas>
Sheverish
Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Sheveryż próbował złapać Morgoroth, żeby chociaż nie spadła z tawernianego łóżka.
-Pani Ciemność nie walczyć ze mną, ale ze zdrowie! Walczyć nie z Dyplomata! Ja chcieć pomóc.. pomóc.. tak! Pomóc!
Coraz bardziej ogarniała go panika, ale wciąż walczył jedną ręką próbując zapobiec spadnięciu Morgoroth z siennika, a drugą przyłożyć i przycisnąć opatrunek po raz drugi.
-Ja przyjaciel. Pomóc. Chcieć pomóc! Pani ciemność!
<Kobieta nieświadomie odepchnęła rękę Khandyjczyka. Dreszcze raz słabły, raz przybierały na sile. Jej rysy dawały się rozmywac, tak jak kontury ciała. Samo ciało zdawało się przelewać przez łózko i ręce Dyplomaty. Palce były wręcz sine od zaciskania na sienniku, wargi zbladły, na czoło wstąpiły kropelki potu. Nagle coś jakby poderwało ją do góry, ale nie mogło oderwac od siennika. Palce zbyt mocno były w niego wczepione. Dreszcz wręcz wygiał jej kręgosułp, po czym puścił i Kobieta cięzko opadła na siennik. Jej postać była coraz mniej wyraźna>
Mortis używał wszystkich swych sił żeby sie na nowo zmaterializować... Jednak jego wysiłki nie przynosiły żadnych efektów...
Mortis postanowił zasklepić rane siostry resztką swej energii...
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Shaillya wróciła do komnaty gdzie przebywał jej ojciec. Był dla niej prawie wszystkim co miała jako Piratka. Usiadła i patrzyła jak medyk się nim zajmuje. Podparła się rękoma i siedziała... patrzyła... Wydała rozkazy by znaleźć Khandyjczyka z Kobietą, pokojowo zabrać ich tutaj i zapewnić medyka. Ojciec nie chciał by Pani zginęła więc teraz na jej głowie by nic im się nie stało.
Sheverish
Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 46 Przeczytał: 0 tematów
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach