- Tato! - krzyknęła córka. - Szybko po wodę już! - po chwili jakiś człowiek już niósł mu wodę.
- Tato jak dobrze, nie wiem co z Lady Morgoroth. Khandyjczyk ja zabrał i uciekł. Nasi ludzie przeszukują teraz teren w pokojowym przyprowadzeniu ich i podaniu opiece medycznej. Mam nadzieję, że szybko ich znajdą...
Pearl Administrator
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394 Przeczytał: 0 tematów
<Kobieta opadła na posłanie. Czuła że to koniec i nawet nie chciała z tym walczyć. Ona uciszyła władcę Ciemności i nie podołała powierzonemu zadaniu. Jeszcze chwila, i bedzie po wszystkim. Koniec to jedyna choroba, na którą nie ma lekarstwa ani zaklęć. I teraz Koniec nadchodził>
-Pani Ciemność. Pani Ciemność. Niech się Pani Ciemność nie poddaje. Pani Ciemność silna. Pani Ciemność będzie dobrze. Prawda? Coś przynieść Pani Ciemność? Coś zrobić dla Pani Ciemność?
Siedział na skraju łóżka. Zarzucił próby opatrywania. Przykrył pokrwawioną pościelą ją tylko trochę.
- Ja nic tu nie poradzę... Chociaż...
Wszedł do komnaty... Popatrzył na Morgoroth i złożył pocałunek na jej ustach... Mortis popatrzył na rękę i zaczął znowu parować...
- Mam nadziej że to ją ocali...
W końcu czarne opary znikły a Nazgul wraz z nimi... Morgoroth poczuła jak po całym ciele przechodzi ją dreszcze....
Pearl Administrator
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394 Przeczytał: 0 tematów
Pearl nie bardzo wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Zrozumiała, że tu, gdzie jest, na nic sie nie przyda, więc postanowiła pozwiedzać piękne miasto Umbar.
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Nagle rozległo się pukanie do drzwi i do pomieszczenia wkroczył wysoki mężczyzna.
Jego ubranie pokrywał kurz i znzć po nim było trud długiej podróży, jednak zielona barwa ubioru, okrągła tarcza na plecach, krótki miecz przy pasie i wreszcie półotwarty hełm z końską kitą trzymany pod pachą nie pozostawiają wątpliwości co do jego rohańskiego pochodzenia.
- Kapitanie Nathanielu, widzę, że niełatwo Cię znaleźć - zaczął nie zdając sobie jeszcze sprawy z powagi sytuacji - Od ładnych paru miesięcy próbuję Cię zlokalizować i dostarczyć umó... - urwał nagle.
Jego wzrok padł na całą scenę i na dłuższą chwilę zatrzymał się na elfickim pierścieniu założonym na palec kapitana.
Nagle wokół jeźdźca zrobiło się ciemno. Jego twarz skrył mrok, a sylwetka urosła i zrobiła się mniej widoczna. Po chwili pojawiły się czarne szaty okrywające całą postać. Nim wszyscy otrząsnęli się z zaskoczenia rzucił się w stronę Nathaniela. Dopadł go i złapał za rękę, po czym z okrzykiem: "Siostro! Nieeeeee!" i nieludzkim wrzaskiem bólu zerwał mu pierścień z palca. Nie zdołał jednak utrzymać go w ręku i potoczył się on na podłodze. Wszystko to wydarzyło się w mgnieniu oka...
Mrok zniknął, a tam gdzie jeszcze przed chwilą stał Nazgul klęczał Rohański jeździec.
- ...wione trzydzieści wielbłądów... - podjął wątek jak gdyby nic się nie stało. - Widzę jednak, że trafiłem zupełnie nie w porę... Co tu się wydarzyło?
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Shaillya stała przez chwilę wryta w podłogę, zastanawiając się czy rzucić się przybyszowi na szyję. Czy wytłumaczyć ojcu kto to jest...
- A więc tato... em... widzisz... no.... em... to jest Eothain.... i no jak w tedy sobie poszłam... tzn... - na chwilę się podłamała podskoczyła do rohańczyka i mocno go uścisnęła muskając policzek ustami. Po chwili znów siedziała przy ojcu ze łzami w oczach - Tato przepraszam to wszystko moja wina, gdybym nie opuściła statku bez twojej wiedzy nic by się nie stało, a teraz tu leżysz... widzisz ja opuściłam statek by ... - tu spojrzała na Eothaina, i na chwilę ucichła.
Mortis Nic nie czuł nawet swoich palców... Chciał sie rozejrzeć, ale nie mógł ruszyć szyją... Znał to ciemne puste miejsce.... Był tu nie tak dawno... Miał tylko nadziej, że jego siostra tu nie trafi...
- Jesteś tu stary przyjacielu?
Nagle zauważył że stoi a nie leży.... Lecz nie był tego nadal pewien… Cztery stopy przed nim pojawiła się postać szkieletu w czarnej szacie...
- Owszem jestem... Czego chcesz?
- Mam tylko takie pytanie... Czy ona umrze?
Szkielet popatrzył pustymi oczodołami...
- Nie wiem i tego nie wie nikt na świecie...
- Oby nie zmarnowała mojego daru... To było jedyne co mogłem jej dać...
Kapitan otworzył słabo oczy. Wargi miał spierzchnięte, na palcu widać wypalony ślad po pierścieniu. Szybkim ruchem sięgnął po niego. Czuł, jak płonące runy parzą mu rękę, na twarz wystąpiła śmiertelna bladość. Spojrzał to na przybysza, to na córkę.
-Wody...
Pearl Administrator
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394 Przeczytał: 0 tematów
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach