<Kobieta poczułą że nienawiśc wrze w niej z ogrmoną siła. Zacisnęła dłoń w pięść, wiedziaął ze to będzie sztorm, jakiemu oprze siętylko statek jej brata. Widziała już że statek hobbitów zaczął nabierać wody, że płótna żagli darły się łopotały na silnym wietrze. Gdzieś dalej niebo przecięła błyskawica. Kobieta wytęzyłą wszystkie swoje siły i razem z Kapitanem znależli się na statku Mortisa. Opadła obok Kapitana i przez chwilęoddychała głeboko. Potem na kolanach przysunęła się do Kapitana i jednym silnym ruchem wyciągnęła drzazgę. A potem upadła tuż obok i nie była w stanie wykonać żadnego ruchu>
Oddychał ciężko. Przed oczyma latały mu mroczki. Nagła fala bólu płynąca z ramienia omal nie pozbawiła go przytomności. Czuł, że zbiera mu się na wymioty. Opanował się i spróbował wstać.
Wtedy ogarnęła go ciemność.
Khamul stanął między swym rodzeństwem. Wspólnie z Mortisem i Morgoroth recytował inkantacje i patrzył jak morze pochłania pozostałe statki hobbickiej floty. Gdy nad ostatnim z nich zamknęła się woda opadł na kolana...
Eothain podniósł głowę i rozejrzał się. Zdziwił się tym, że znajdował się na innym niż uprzednio statku. Czuł się słaby i chory, ale gdy dojrzał leżącą na pokładzie Shaillyę rzucił się do niej podniósł i przytulił do piersi.
- Nie martw się ukochana. Wszystko będzie dobrze... - szepnął jej na ucho. - Nie dam Cię skrzywdzić...
Pearl Administrator
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394 Przeczytał: 0 tematów
Mortis popatrzył na Kapitan i na jego córke... Odwrocił się do Orków i Najemników...
- Związć ich i zamknąć pod pokładem i nikogo nie wpuszczać beż mojej zgody... Kierunek Mordor...
Lord odwrócił się szybko i poszedł do swojej kajuty...
<Kobieta podniosła się na czworaki i opuściła nisko głowę. Ciemno włosy rozsypały się po ciemnym i mokrym pokładzie> Mortisie.... <zakaszlała krwią ale poczuła się na tyle dobrze żeby podnieść głowę i podpierając się wstać i nie upaśc. Kolana jej drżały> Mortisie nie.... Oni mnie nei wiązali... Wiem że my nie odpłacamy zawsze tą samą walutą...ale... To jest moje życzenie... <Podparła się ręką ale atmosfera Mordoru sprawiła że czuła się już silniejsza> Nie uciekną ze statku-sama o to zadbam... Wyzowe Khamula a wtedy zostawimy rohirrima i piratkę samych. Oddam ich w Twoje ręce. Ale Kapitan... <spojrzała sięna osłabionego mężczyznę> Kapitan jest teraz moją zabawką...
Pearl Administrator
Dołączył: 22 Sie 2007
Posty: 1394 Przeczytał: 0 tematów
Pearl widziała brzeg. Trzymając sie dryfującej deski, zaczęła bić wodę nogami. Fale były wysokie, ale powoli zbliżała się do brzegu. Jedyne, co ją niepokoiło to fakt, że za górami które widziała na horyzoncie był najbardziej niegościnny kraj, w którym mogła się znaleźć - Mordor.
Mortis zatrzymał się... obrócił się i spojrzał na Morgoroth i Rohirrima...
- Ty synku lepiej to odłóz bo cisię krzywda stanie... A ty siostrzyczko doprowadziłaś mnie do śmierci... Przez tego patałacha... Nie ma mowy jak chcesz możesz sobie z nimi siedzieć pod pokładem...
Podszedł do Rohirrima i uderzył go żelazną rękawicą w twarz...
- Związać ich...
Odwrócił się i szedł wolnym krokiem do kajuty...
Eothain przewrócił się pociemniało mu przed oczami. Nie był w stanie wstać.
W głowie Mortisa rozległ się zjadliwy głos.
- Ciekawie przejawiasz wdzięczność braciszku. Najpierw pomagam Ci uratować Morgoroth, potem niemal ściągam Cię z powrotem otchłani śmierci i wspólnie z Morgoroth pomagami Ci zatopić tą cholerną flotę. No i jest jeszcze parę przysług sprzed Pelennoru. Nic się nie zmieniłeś braciszku... Ale nie będziesz nas wiązać!
Mortis poczuł silne mentalne uderzenie. Khamul włożył w nie wszystkie swoje siły, przejmując równocześnie kontrolę nad ciałem Eothaina. Orkowie mający ich związać zatrzymali się w pół kroku. Mortis zachwiał się, oparł o reling i wypadł za burtę.
- Kurs na Mordor! Zostawić go! - Khamul wydał rozkazy, po czym opadł na kolana.
Eothain odzyskał panowanie nad sobą. W tej samej chwili zemdlał.
Shaillya
Dołączył: 29 Sie 2007
Posty: 238 Przeczytał: 0 tematów
Piratka popatrzyła na nich. Ogarnęła to jakoś ... i wszystko stało się takie... szare.
- Pięknie, **** pięknie... - podeszła do leżącego Eothaina, podniosła go do pozycji siedzącej i przytuliła. "I co teraz?" - pomyślała...
<Kobieta była rozdarta pomiędzy 3 osobami na pokładzie. Widząc zbliżających sięorków wstała, połozyła ręcę na biodrach i syknęła "Stać!". Wiedziałą że posłuchaja. Jednak nadal miała władzę. To dobrze. POdniosła sięi spojrzała na Eothaina> Będzie tutaj słaby. Gdy tylko Khamul znajdzie sobie odpowiednie ciało, opuści go. Nierozważnie robisz zostając obok niego bo Khamul może przejać nad Tobą władzę. Eothain jest marionetką w jego rękach. <spojrzała się nieprzyjaźnie na piratkę> Będziemy zaraz w Mordorze,tam bedzie Ci ciężej niż myślisz chociaż przez wzgląd na Twojego ojca nie zabije Cię <Podniosła się i uklękła przy Kapitanie> Teraz będzie Ci źle i słabo. Zaopiekuje się Tobą gdy dobijemy do brzegu. Śpij teraz. Ja mam do pogadania z Mortisem...<Wstała i zniknęła,mówiąc orkom co mają robić>
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach