Wysłany: Nie 2:03, 14 Paź 2007
Temat postu:
<Ankalime zeszła, rozbudzona, ubrana i przygotowana do podróży>
Witajcie, i zarazem żegnajcie, drogie Panie. Towarzystwo Wasze miłym jest, ale jak dla mnie zbyt wiele myślicie o odpoczywaniu i jedzeniu. Piknik to raczej niż wyprawa. Zresztą, Wasza to sprawa, nie moja, przeczucie mam w dodatku, że lepiej uczyniłybyście trzymając sie od owego Mortisa z daleka, może więc lepiej, jeśli go nie dogonicie... Ale mnie ważne sprawy wzywają na południe. Bywajcie zatem zdrowe, a moze wiatry łaskawe spotkać sie nam jeszcze pozwolą. Zegnajcie.
<wychodzi z karczmy. Zaciekawione hobbitki widzą, że przed karczmą oczekuje Ankalime dwóch jeźdźców z luźnym karym koniem, najprawdopodobniej przeznaczonym dla niej. Ankalime wsiada nań, mrucząc z niezadowoleniem: "jak ja nie lubię jeździć konno... Na Beruthiel i jej koty, nie mogli przysłac powozu?... Dobrze chociaż, że to ty, Morsulu, a nie jakieś dzikie bydlę z rohańskiego stepu..."
Razem odjeżdżają na południe.>